BAJKI? ANALIZA OD ZARAZ? O CO CHODZI?

czwartek, 23 października 2014

Wśród dżungli

Cześć, cześć! Czas na przyjrzenie się kolejnej produkcji! O czym mowa tym razem?

Postać literacka wymyślona przez Edgara Rice'a Burroughusa, publikowana odcinkami,których powstało bardzo, bardzo dużo. O jaką postać chodzi?

................................................

TARZAN! Był synem Brytyjczyków o szlacheckim pochodzeniu, którzy zostali wysadzeni na bezludnej, afrykańskiej wyspie. Niemowlęcie przygarnęły małpy, a z czasem bohater stawał się coraz silniejszy, coraz bardziej dziki. Wyrósł na potężnego mężczyznę i niejednokrotnie wykazywał się nadludzką siłą oraz wielkim sprytem.
Jednakże nie o takim bohaterze dzisiaj mowa!



Skoro omawiamy bajki to omawiamy bajki! A raczej, przepraszam... Filmy animowane!!

Cóż mogę o tym jakże drogim, disneyowskim bohaterze powiedzieć?
Film animowany powstał na bazie postaci Burroughusa i niewiele różni się fabułą.
W naszej "bajce" niemowlę wraz z rodzicami z powodu katastrofy morskiej, trafia na bezludną wyspę, a jego rodzice (widzimy istotną różnicę) zostają zabici przez geparda. Dziecko niespodziewanie ratuje małpa, która decyduje się je wychowywać.
Czy istnieje taka możliwość w realnym życiu?  Oczywiście, że tak! Sami się zaraz zresztą przekonacie.

Co właściwie oznacza słowo Tarzan? Według słownika, co pewnie nikogo nie zdziwi: "człowiek o dużej sile i zręczności" czy "niesforne dziecko, łobuz, urwis" - tego znaczenia, przyznam się szczerze nigdy bym nie odgadła.

Film pokazuje dość dziwne dla nas relacje dzikich zwierząt i człowieka, który także staje się dziki, nieokiełznany, zanika u niego mowa, uczucia, rozum, a wyostrza się instynkt, obrona swojego stada, dbanie o bezpieczeństwo. Przysłowie mówi nam: "Z kim się zadajesz, takim się stajesz" i w tej produkcji także doskonale to zauważamy.
Tarzan uczy się sztuki przetrwania, rozwija swoje zwierzęce instynkty oraz nadzwyczajne dla ludzi umiejętności.
Cudowna bajka dla całej rodziny pokazująca wiele interesujących przygód głównego bohatera, który bawi się z małpkami i słoniami, uniża przed gorylami, skacząc po drzewach czuje sie jak ryba w wodzie, a nawet.. się zakochuje! (nie, nie w małpie). Pokazuje także dwa światy: zwierzęcy, na którego warunkach został wychowany i mimo traktowania go przez Kerchaka (goryla, odpowiedzialnego za stado) za obcego odmieńca i wyrzutka, potrafił się w tym świecie odnaleźć, wykazywać się wielką odwagą i bez zawahania walczyć z najgroźniejszymi zwierzętami. Jednak... jest jeszcze ten drugi świat - niespodziewane spotkanie przedstawicieli swojego gatunku, niby takich samych, a jednak bardzo różniących! Dwa przenikające się wzajemnie światy, a sam Tarzan dokonujący wyboru: do którego z nich tak naprawdę chce należeć. Kogo wybierze?
Trzeba obejrzeć, żeby się przekonać! Nic trudnego! Film dostępny jest na wielu stronach internetowych, w tym na przykładowej: www.cda.pl. Bardzo GORĄCO zachęcam!!

A przechodząc do innych elementów filmu, nie tyczących się samej treści:

MUZYKA! 

Czyli coś co mnie najbardziej do filmu przyciągnęło. Świetny soundtrack w wykonaniu Phila Collinsa z dobrym tekstem (po polsku też świetnie brzmi). Co tu dużo mówić! Za ten utwór Collins otrzymał Oscara oraz Złotego Globa:


Cała oryginalna płyta Phila Collinsa o tytule: "Tarzan: An Original Walt Disney Records Soundtrack " została nagrana 18 maja 1999r. w studiu Walta Disneya Records i osiągnęła 5 miejsce na liście przebojów Billboardu! 

Kolejna z piosenek, która potrafi zmotywować do każdego działania a jej słowa w polskim tłumaczeniu lecą tak:
 "Swą wiedzę innym daj 
Sam z mądrości źródeł pij 
Pomiędzy tymi, których kochasz żyj 
Wtedy wszystkie twe marzenia 
Pomysły, wizje, sny 
Spełnia się, a bez wątpienia 
To sprawisz właśnie Ty".



Cała płyta składa się z takich piosenek jak:

  1. Two Worlds"
  2. "You'll Be in My Heart" (wersja Glenn Close)
  3. "Son of Man"
  4. "Trashin' The Camp"
  5. "Strangers Like Me"
  6. "Two Worlds Reprise"
  7. "Trashin' the Camp" (wersja Phila Collinsa i 'N Sync)
  8. "You'll Be in My Heart" (wersja Phila Collinsa)
  9. "Two Worlds" (wersja Phila Collinsa)
  10. "A Wondrous Place"
  11. "Moves Like An Ape, Looks Like A Man"
  12. "The Gorillas"
  13. "One Family"
  14. "Two Worlds Finale"

Jeszcze jedna z moich ulubionych na sam koniec:


Do wszystkich piosenek można czuć bardzo duży sentyment ze względu na ich beztroskość, pozytywną melodie i rozpowszechnianie radości, miłości, odwagi, pewności siebie i spełniania swoich marzeń oraz celów!


A powracając do rzeczywistości... Jest mnóstwo przypadków ludzi, którzy zostali wychowany w dżungli oraz przez dzikie zwierzęta, naprawdę!
Oto kilka przykładów:

1. Ukrainka Oksana Malaya

miała trzy lata, kiedy to jej uzależnieni od narkotyków rodzice wyrzucili ją z domu. Dziewczynką zaopiekowała się wataha dzikich, bezpańskich psów. Pięć lat później, kiedy próbowano złapać zaginione dziecko, Oxana wraz ze swą czworonożną familią skutecznie odgoniła intruzów.
 Dopiero drugie podejście zakończyło się sukcesem, mimo że ośmiolatka szczekała, warczała i wściekle kąsała. Okazało się, że to nie jedyne psie cechy, które zaadoptowała - wyostrzył jej się węch, słuch i wzrokPo latach spędzonych w towarzystwie ludzi, Oxana nauczyła się „ludzkiego” języka i człowieczych zachowań. Nie zmienia to jednak faktu, że dziewczyna nigdy nie będzie w stanie całkowicie przystosować się do życia w społeczeństwie. Obecnie 27-letnia Ukrainka przebywa w zakładzie dla osób umysłowo upośledzonych.


2. Pochodzący z Ugandy: John Ssebunnya
Przeżył  wielce traumatyczne chwile. Był świadkiem zamordowania matki przez własnego ojca. Przerażony dzieciak uciekł z domu wprost do dżungli. Parę lat później tubylcy zauważyli wałęsającego się po konarach drzew chłopca w towarzystwie grupy małp. Na widok ludzi John zareagował głośnym krzykiem i począł ciskać w nich patykami, a włochaci kumple chłopca, wrzeszcząc ile sił, rzucili się mu do pomocy.
Podobno ciało pochwyconego młodzieńca pokryte było przez gęste włosie. Minęło osiem lat zanim nauczono chłopca posługiwać się ojczystym językiem (chociaż do dziś mówi bardzo powoli). W międzyczasie odkryto u niego talent - melodyjny głos kwalifikował go do podjęcia pracy w chórze. Mimo tego, że John żyje wśród ludzi od paru ładnych już lat, w dalszym ciągu potrafi porozumiewać się  „małpim” narzeczem.


               
3. Kamala i Amala                                                                                                                                


W 1920 roku w ręce mieszkańców pewnej indyjskiej miejscowości wpadły dwie dziewczynki, które dotąd spędzały czas w towarzystwie wilków. Czworonożna matka dzieci została na miejscu zastrzelona, a obie znajdy trafiły pod opiekę ludzi, którzy zdecydowali się podjąć wysiłku nauczenia sierot życia w ludzkim społeczeństwie. Kamala i Amala, bo tak je ochrzczono, miały kilka fizycznych cech swoich przybranych rodziców - podobno oprócz posiadania ostrych i wydłużonych kłów, oczy dziewczynek świeciły w ciemności, niczym ślepia psów.

4. Rochom P'ngieng - kambodżańska dziewczyna z dżungli                                                               

Mała Rochom P'ngieng w towarzystwie swej siostry pomagała rodzicom paść bydło. Z jakiegoś powodu dziewczynki zdecydowały się na wycieczkę do pobliskiej dżungli. Od tego czasu ślad po nich zaginął. Osiemnaście lat później z gęstwiny lasu wyłoniła się naga, dzika, rozczochrana kobieta, której zachowanie można określić jako „małpie”. Została złapana podczas próby rabunkowego napadu na wałówkę z prowiantem pewnego farmera. Rodzice rozpoznali jedną ze swych córek dzięki charakterystycznej bliźnie na jej plecach. Proces przystosowania dziewczyny do życia w społeczeństwie,wśród ludzi trwa od lat, a postęp wydaje się niestety być znikomy. Rochom wielokrotnie próbowała uciec swoim rodzicom, a obecnie znajduje się pod stałą opieką psychologów.

5. Marina Chapman 


Bardzo, bardzo ciekawa historia starszej pani z angielskiego Bradford, która spędziła dzieciństwo w otoczeniu zwierząt z południowoamerykańskiej dżungli, po raz pierwszy podzieliła się swoimi wspomnieniami. Marina Chapman , lat 63, twierdzi, że spędziła pięć lat w towarzystwie kapucynek. Cały wywiad z nią można obejrzeć na stroniehttp://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/marina-chapman-kobieta-wychowana-przez-malpy/m8pcz
BARDZO GORĄCO POLECAM!

6. Chłopiec-małpa, dziewczynka-pies i chłopiec-kura. 



Brzmi irracjonalnie, a jednak to prawda! Zresztą, sami się przekonajcie! Znowu odsyłam do ciekawego artykułu na interii, który przy okazji daje bardzo wiele do myślenia: 
http://mamdziecko.interia.pl/rodzice/news-te-dzieci-wychowaly-dzikie-zwierzeta,nId,942866 POLECAM!


To tylko jedne z nielicznych przypadków dzieci wychowywanych w dżungli, przez dzikie zwierzęta. Było wiele przypadków wychowywania ludzi przez wilki czy nawet niedźwiedzie (!) Jeśli przy nich nasz gatunek rzeczywiście czuł się lepiej i bezpieczniej to świat zmierza w bardzo złą stronę... Albo: zwierzęta po prostu są lepiej przystosowane do życia, obrony oraz wychowywania i są o wiele lepsze od ludzi (mam takie samo zdanie, przyglądając się niektórym wydarzeniom).

A nasz wspaniały film "Tarzan" to tylko bajka,a w życiu rzeczywiście mogą mieć miejsca takie sytuacje, ale na pewno nie skończą się one takim "happy endem" .
Zastanawia mnie tylko czy zwierzęta nie są mądrzejsze i sprytniejsze od ludzi. Może doskonale Nas rozumieją? Jednakże natury nie da się poskromić i przekabacić na ludzką stronę. Na szczęście.


Miło było, ale powoli zmierzamy do końca. Zapraszam za to na kolejnego posta! Być może na temat mojego ulubionego serialu!

POZDRAWIAM!






 "Raj nietknięty przez człowieka
Ten świat błogosławiony miłością
Proste życie, życie w pokoju".

Święta prawda!

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ŹRÓDŁA:

www.wikipedia.pl
www.filmeweb.pl
http://joemonster.org/art/16552
- strony zaproponowane w poście







wtorek, 30 września 2014

Przyjaciele z krwawej doliny!

Cześć!

Jak kiedyś wspominałam, nie wszystkie bajki są takie wyśnione, wymarzone, mają piękne zakończenia, a dobro zawsze zwycięża nad złem. Pokażę dzisiaj coś dość kontrowersyjnego, co raczej nie nadaje się do młodej publiczności, a oglądać je mogą wyłącznie widzowie o mocnych nerwach!

O co mi chodzi?


Cóż za słodkie, uśmiechnięte stworki! Wszyscy, którzy nie wiedzą co to za serial myślą sobie: "To pewnie jakaś umoralniająca, edukacyjna bajeczka dla dzieci, która leci na tych wszystkich kanał dla młodszych widzów typu: Mini Mini itd."

Nic bardziej mylnego!! Co kryje się pod niewinną nazwą: Happy Tree Friends?



Happy Tree Friends - według naszej ukochanej internetowej encyklopedii to seria brutalnych filmów animowanych. Cóż.. Jest to znany na całym świecie serial animowany opowiadający o grupie wesołych, szczęśliwych zwierzątek mieszkających w lesie. ABSOLUTNIE nie jest to bajka przeznaczona dla dzieci, gdyż każdy z odcinków kończy się tragiczną, szokującą i bardzo krwawą śmiercią praktycznie każdego z występujących bohaterów. Innymi słowy: opowiastki dla miłośników prawdziwie czarnego humoru. 
Serial przeznaczony dla osób powyżej 18 roku życia robi wielką furorę w telewizji (MTV), internecie (mnóstwo odcinków można obejrzeć na youtube) i zyskał sobie sławę milionów fanów na całym świecie! W Polsce występuję pod tytułem: "Przyjaciele z zielonego lasu".

Warto się zastanowić, dlaczego bajka posiadająca w sobie tyle brutalności, głupoty i złego wpływu (może rodzić dziwne pomysły w głowach dzieciaków) stała się tak sławną i oglądaną na całym świecie?


WSZYSTKIE FILMIKI NIE PRZEWIDZIANE DLA OSÓB O SŁABYCH NERWACH I NIECHĘCI DO KRWI!


Kto zobaczył ten wie, że obraz świata przedstawiony w bajce jest bardzo pesymistyczny, brutalny, krwawy, a wręcz można rzecz, że przerażający. Po co serial w ogóle powstał?

Serial stworzony przez Kenna Navarro, Aubrey Ankurm oraz Rhode Montijo, pojawił się na początku tylko w Internecie, ale że kreskówki odniosły tak dużo sukces, w roku 2006 "Happy Tree Friends" zawitało na ekranach telewizorów jako mega hit.
Myślę, że jest wart polecenia każdemu człowiekowi zmęczonemu przesytem w telewizji rozkosznych stworków, które zawsze ze wszystkiego się cieszę a koniec ich przygód jest zawsze taki idealny.

Całą produkcję śmiało można nazwać "monopolem" filmowej groteski, czyli nic innego jak przejaskrawienie karykaturalnych, satyrycznych, niekiedy wręcz absurdalnych fragmentów interpretowanego tematu, nie zrywając kontaktu z rzeczywistością. Łączy ze sobą komizm i tragizm i jak widzimy serial bardzo dobrze to odzwierciedla.

Trochę poszperałam w Internecie i znalazłam kilka komentarzy dotyczących naszych "Zwierzaczków z zielonej doliny" i jeden bardzo rzucił mi się w oczy:

"HAPPY TREE FRIENDS potrafią człowieka rozbawić do łez. Główną siłą przebicia kreskówki jest obrzydliwy do granic niemożliwości momentami obrzydliwy humor (czytaj - czerwona farba leje się po ekranie pełnymi wiadrami). Z tego też powodu nie jest to "rozrywka" dla każdego.
Osobiście traktuję TREE FRIENDS jako kompletne odmóżdżenie i chyba tak należy do tego czegoś podchodzić. Chwila rozrywki i nic ponadto.
Swoją drogą twórcy kreskówki musieli być w dzieciństwie karmieni z procy albo budzeni prądem żeby stworzyć coś TAKIEGO..." 


lub:

"ta kreskowka jest zarabista! smieszne scenki i co fajne nie ma happyendu ;-)"


Jak wszyscy zdążyli zauważyć, ludziom coraz mniej podobają się słodkie, idealne zakończenia a coraz bardziej fascynuje brutalność, krew i głupota, tak zwane "odmóżdżenie". Nie ma się co oszukiwać - wszyscy odchodzimy od monotonności, tego samego i chcemy zobaczyć coś nowego, niepowtarzalnego i jednocześnie fascynującego, bo w sumie coś co jest kontrowersyjne, dziwne, straszne, a nawet zakazane (!) - potrafi przyciągnąć tłumy widowni.

Czy serial nadaję się do recenzji czy zdobycia jakiejkolwiek nagrody? Trudno ocenić, gdyż jest baaaardzo specyficzny, no i niestety: bezsensowny! Nie ma w nim żadnych edukacyjnych, moralnych wartości, a jedynie hektolitry krwi i pokazanie jak łatwo można zrobić sobie krzywdę i praktycznie przez przypadek się zabić...

Jednak ROZRYWKA nieprzeciętna! No i strzał w dziesiątkę dla reżyserów, którzy z jednej strony mieli świetny pomysł, aby pokazać ogromny kontrast w przedstawieniu postaci i świata (przesłodkie, kolorowe zwierzątka zmieniające się w przerażające, zmasakrowane trupy);być może chcieli także pokazać dystans wobec przerażającej nas wszystkich śmierci. Jednakże Ci faceci mieli nieprzeciętną wyobraźnię do tworzenia takich niesmacznych i brutalnych historii... Spoglądając na to z dwóch stron, człowiek staje się strasznie rozdarty i zastanawia się: Co ludźmi kierowało tworząc takie a nie inne filmy, seriale, obrazy, powieści i tak dalej i tak dalej. 

Dodatkowo, aby przybliżyć niektórym całą historie przygód "uroczych" stworków przedstawiam od przede wszystkim głównych bohaterów (aby Was nie zanudzić) krótką jakże zabawną i ironiczną charakterystykę rodem z Nonospedii:

§  Nutty (Czubek) – chora psychicznie zielona wiewiórka uzależniona od łakoci i debilizmu. Ginie w pogoni za cukierkami, na przykład topiąc się w jeziorze, zaplątując w drut kolczasty tylko po to aby polizać językiem lizaka.
§  Flippy ("Odwrócony") milutki miś amerykański (pistacjowy), doskonały wojskowy. Biedaczek jest chory na zespół pourazowy, gdyż wojna, w której uczestniczył (prawdopodobnie), była tak wielką rzeźnią, że tylko on przeżył. Flippy ma dwa oblicza – Dobre i Złe. Dobre przejawia się przyjaźnią porównywalną do głupoty Nutty'ego. Zła (Fliqpy - "q ma symbolizować odwrócone p) natomiast następuje po czymś, co wprawia go w szał wojenny (krew czy plama ketchupu ją przypominająca itd.) tak potworny, że udupia inne biedne zwierzątka w najgorszy możliwy sposób. Czasem tylko Flaky jest w stanie uciec przed jego kill frenzy, i (naturalnie...) oprócz Buddhist Monkey, tylko 2 postaci jeszcze nie zabił – Cro-Marmota i Splendida. Ma rangę sierżanta (wg. odznaczeń brytyjskich, chociaż jest weteranem amerykańskim).
§  Sniffles (Nosek) – słodki błękitny mrówkojad, typowy kujon i nerd. Potrafi stworzyć np. machinę czasu, ale nie przeszkadza mu to ginąć przy korzystaniu z wieży hi-fi lub sprzętu nagłaśniającego. Równie często traci życie ze względu na zatargi z Mamą Mrówką i jej uroczymi dzieciaczkami, które jakoś nigdy nie mają ochoty zostać jego obiadem. Najczęściej odwala kitę w wypadkach.
§  Flaky (łup-Jeżyk) – czerwony jeżozwierz, samiczka (choć nie wszyscy się z tym zgadzają i na forach HTF czy komentarzach pod filmikami każda dyskusja sprowadzi się do udowadniania, czy Flaky jest chłopczykiem czy dziewczynką – jest to specyficzne prawo Godwina, które w oryginale sprowadza każdą dyskusję do Hitlera), cierpi na łupież. Jest bardzo strachliwa i nieśmiała, jej kolce czasami uśmiercają inne zwierzątka. Ma alergię na orzechy arachidowe. Jako jedyna postać jest w stanie czasem uciec przed Flippy'm. Ginie zasadniczo rzadko, ale jeżeli, to tylko w wypadku, nieuwagi innych, i naturalnie próby ucieczki przed Flippym.
§  Lifty i Shifty (Włamek i Ściemek) – szopy pracze, skorumpowani złodzieje, oszuści i kryminaliści. Giną najczęściej przez własną chciwość, bo co by nie ukradli, to im zawsze mało.

§  The Mole (Kret. Krecik, co tu robisz, brachu?!) – ślepy, różowy kret z laską w fioletowym swetrze; zabija innych z przyczyny nagłych odruchów i swej ślepoty. Mimo, iż jest ślepy, pracuje na wszystkich stanowiskach, przy których potrzebny jest wzrok. Ponadto prowadzi samochód (stając na czerwonym), zapala zapałkę w ciemnościach albo czyta książkę przed snem. W jednym odcinku wyszła na jaw jego orientacja dzięki randce z Lumpym. Ginie rzadko, zwykle przez głupotę innych.

Na sam koniec przedstawiam jeden z najulubieńszo-najgroszych (paradoksalnie ujmując) odcinków, który ostatnio przesłał mi pewien kolega ze studiów, którego bardzo serdecznie pozdrawiam! Nie można powiedzieć, że jeden z najgorszych odcinków, gdyż wszystkie są tak samo paskudne pod względem estetycznym, ale z pewnością zapadający w pamięć na dosyć długo. Może nawet swego rodzaju przestroga i zwrócenie uwagi na MYŚLENIE:




Trudno mi jest wypowiedzieć konkretnego zdania na temat tych krótkometrażowych kreskówek, ale muszę się przyznać (nawet jeśli będzie to świadczyć o moim dziwactwie), że oglądam je od czasów gimnazjum,a nawet wcześniej i mimo dużego obrzydzenia zawsze stanowiły dla mnie jakąś rozrywkę przed snem, na szczęście nie za dużą Chciałam je przeanalizować ze względu na ich wielką oryginalność, specyficzność no i niecodzienność - raczej nikt nie puści jej na głównych polskich stacjach w czasie świąt dla dzieciaczków.

Jakie jest Wasze zdanie o "Happy Tree Friends" ? Piszcie komentarze i oceniajcie!

WSZYSTKIM PRAGNĘ ŻYCZYĆ RODZINNYCH, DUCHOWYCH I PRZEJEDZONYCH ŚWIĄT :) 

RADA: Nie oglądać kilkunastu odcinków na raz w jeden dzień, gdyż to może się nieciekawe skończyć dla każdego z nas! W sumie jestem ciekawa na ile jeszcze niekonwencjonalnych pomysłów będzie stać reżyserów i ile serii wyprodukują?

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W związku z tematem przypomniała się jedna sympatyczna piosenka w stylu dzisiejszego postu, która w przeciwieństwie do Happy Tree Friends ma morał i uwaga: działa na społeczeństwo!!!

Na wspaniały dzień, a także noc:


POZDRAWIAM!

poniedziałek, 2 czerwca 2014

A je to! Pat a Mat

Witam wszystkich z wielkim uśmiechem na twarzy z powodu zbliżającego się lata iii... wakacji! Oczywiście pogoda na razie nie sprzyja, studentów czeka sesja, ale pamiętajmy, że trzeba być optymistą! A co na dzisiaj?

Jako, że wakacje to dość dobry czas na remonty to dzisiaj tak bardziej tematycznie o jednym z najbardziej oglądanych przeze mnie seriali z dzieciństwa! Jaki?



Jest ktoś taki, kto nie zna Sąsiadów? Nieee, chyba nie! Toż to czeski klasyk, a dokładniej:
czechosłowacki, a od 1993 r. czeski, lalkowy serial animowany opowiadający o perypetiach dwóch nieudolnych majsterkowiczów, a jednocześnie wielkich przyjaciół, sąsiadów.
Z czeskiego: : "Pat a Mat oraz... a je to!", czyli: "Pat i Mat oraz... i to wszystko!"

Cóż można powiedzieć o sympatycznych postaciach Mata i Pata? W każdym z odcinków zmagają się z domowymi usterkami lub miewają dość oryginalne pomysły na usprawnienie nowego sprzętu. Zawsze chcą ułatwiać sobie życie, remontują, budują tapetują, przebudowują, nawet gotują! ale z kompletnie odwrotnym skutkiem...

Co ciekawe, serial na początku miał być przeznaczony tylko dla widzów dorosłych, jednakże zyskał sobie popularność u wszystkich grup wiekowych, tworząc wielką "beczkę śmiechu". Wyświetlany w takich krajach jak: Czechy, Polska, Niemcy, Szwajcaria, Brazylia, Finlandia, Holandia, czy Iran!


Oczywiście, jak wszyscy pewnie zauważyliście: serialik nie potrzebuje żadnych dialogów, żeby być zabawnym i spodobać się szerszemu gronu publiczności. "Sąsiedzi" chyba w żadnym z odcinków nie wymawiają ani jednego słowa! Wystarczy dobrze dobrana muzyka oraz świetna animacja.

Z ciekawostek: 
Serial ma bardzo dobre oceny na wszelkich filmowych stronach.
Bardzo charakterystycznym i zapamiętywanym elementem seriali jest jego ścieżka dźwiękowa. Kto za nią odpowiada? Melodia autorstwa: Petra Skomula, niemal w całości odegrana na ustnej harmonijce.
Główni bohaterowie: Pat i Mat są około 15-centymetrowymi kukiełkami wykonanymi z plastiku, materiałów i miękkich gąbek, a wewnątrz mają umocowany metalowy stelaż, co umożliwia im dodatkowy ruch.
W czasie oglądania serialu kilkakrotnie można zauważyć  zbliżenia na ręcznie wykonywane czynności, a dłonie te wcale nie należą do kukiełek. Są to dłonie, któregoś z twórcy filmu, ubrane w odpowiednie rękawiczki!

Serial kręcony już od 20 lat bardzo ewoluował, gdyż najpierw spotykamy sąsiadów mieszkających w bloku, następnie zaczynają oni posiadać małe, skromne domki, aż w końcu lat 90. przenoszą się do domu - zgadnijcie jakiego - bliźniaka. Zmianie ulegają także domowe sprzęty, narzędzia, czy otoczenie domu w bardziej nowocześniejsze. A co z samymi postaciami? Pozostają bez zmian z tym samym  wyglądem oraz fantastycznym ubiorem!

      


Przytoczę jeden z fragmentów recenzji:

"Trudno mówić o fabule, ale gdybym miał spróbować ją przybliżyć, to powiedziałbym, że jest o dwóch przyjaciołach, których łączy bycie życiowymi nieudacznikami. Ci dwaj potrafią wszystko zepsuć, zniszczyć, popsuć, rozwalić, połamać i jeszcze więcej. Ich kreatywność w dziedzinie niszczenia najbliższego otoczenia nie zna granic. Mimo wszystko pokazują oni, że przyjaźń i odrobina wyobraźni zawsze zwyciężają. Ani Pat, ani Mat nigdy się nie martwią, nigdy nie tracą nadziei (nie przeklinają i nie narzekają z wiadomego powodu). W ich przygody genialnie wkomponowała się ścieżka dźwiękowa wykonana prawie w całości na harmonijce ustnej. Pat i Mat posiadają jeszcze jedną ważną zaletę - jest to serial dla wszystkich pokoleń. Małe dzieci oglądają ich z zaciekawieniem, starsi i dorośli po prostu śmieją się z tego co sąsiedzi wymyślą".

Serial może wielkiego morału nie ma, ale z pewnością ubawi nie jednego smutasa!
Może jeszcze jakiś odcineczek na zakończenie?


Chciałoby się tylko, żeby u nas w kraju każdy sąsiad był wobec siebie taki uczciwy,pomocny i wyrozumiały mimo jakichkolwiek nieporozumień, czy popsucia... czegokolwiek.

Czeskie bajki naprawdę z wiekiem, coraz bardziej mi się podobają! (czytaj: przekochany Krecik), ale nie można zapomnieć o świetnych polskich serialach animowanych jak "Bolek i Lolek" czy "Reksio". Warto się tym chwalić, gdyż technika i cały świat idzie do przodu a takie seriale i polska tradycja powinny pozostać!

  

To oczywiście nie świadczy,że byli złymi sąsiadami, ale tego z pewnością im brakowało ;)

Serdecznie pozdrawiam i zapraszam znowu!


ŹRÓDŁA:
www.wikipedia.pl
www.youtube.pl
www.filmweb.pl


niedziela, 4 maja 2014

Cudny klasyk Disneya

Witam wszystkich po dość dużej przerwie spowodowanej świętami, obowiązkami, a także problemem z Internetem! Szybko spróbuję wszystko nadrobić! Same pisanie go już sprawia mi przyjemność ze względu na temat jaki dzisiaj wybrałam.

Któż nie zna KRÓLA LWA? Jednego z najlepszych filmów animowanych naszych czasów a także całego (przynajmniej mojego) dzieciństwa! Ktoś, kto nie miał okazji obejrzeć - naprawdę powinien żałować i naprawić ten błąd, gdyż naprawdę warto! A dlaczego? Zaraz się okażę!



Król Lew, którego oglądało się zawsze po przyjściu z podwórka na kasetach VHS. To były czasy... Ale nic straconego, technologia poszła do przodu, a film pozostał taki sam, jakże uniwersalny.

Powstał w 1994 roku, wydany w studiu Walta Disneya. Co ciekawe, był to pierwszy film tej produkcji, w którym nie ma ani jednej ludzkiej postaci! Do jego stworzenia użyto nowych technik, mianowicie: postacie zostały narysowane ręcznie, a efekty oświetlenia oraz efekty trójwymiarowe wygenerowane zostały komputerowo. 
Film zasłużenie został dwukrotnie nagrodzony Oscarem w kategorii: najlepsza muzyka filmowa (tu się zgadzam w 10000%) oraz najlepsza, oryginalna piosenka filmowa. Dostał także trzy nominacje do nagrody Grammy oraz trzy do Złotych Globów, a to i tak nie wszystko!
O jaką piosenkę chodziło? 
 A własnie o ten oto klasyk!
Dla ciekawskich: muzykę do filmu skomponowali Elton John oraz Hans Zimmer i dzięki temu, jak sami widzimy, bardzo zasłynęli.



O czym opowiada nasz klasyk? O pięknym, harmonijnym życiu zwierząt, o miłości w różnych kontekstach, o odpowiedzialności, o rządzeniu (w tym dobrym i mniej dobrym świetle), przyjaźni i przede wszystkim o sprawiedliwości i zwycięstwie szczerej dobroci nad oszustwem, fałszywością i złem.
Głównym bohaterem jest młode, ciekawe życia lwiątko Simba (z języka suahili oznaczające po prostu lew), który będąc synem króla całej lwiej ziemi - Mufasy, ma być jego następcą. Na ten tytuł chętny jest także Skaza - jego stryj, który paja do niego wielką nienawiścią. Wymyślając podstępną intrygę, zabija Mufasę, samego Simbe wypędza z terenu i sam zostaję królem żyjącym w zgodzie z hienami (które w filmie mają bardzo negatywny wydźwięk, gdyż w starych wierzeniach symbolizują: upiorność, zło, brutalność, okrucieństwo). Małe lwiątko musi samo sobie radzić z przeciwnościami losu i przede wszystkim nie zapomnieć o swoim powołaniu i uratowaniu reszty najbliższej lwiej rodziny! Czy mu się to udało? Sami chyba doskonale wiecie :)


                      Polska wersja także jest bardzo dobrze dopasowana i poszczególnie piosenki po polsku jak i słowa do nich naprawdę pasują! CIEKAWOSTKA: Film został zdubbingowany w wielu przeróżnych językach, od suahili po (uwaga!) język zuluski!! Był to pierwszy film dubbingowany w tym języku.

Mała próbka na udowodnienie:

W tym, że lwy ulegają antropomorfizacji (czyli nadania zwierzętom cech ludzkich) każdy się pewnie domyśla, gdyż potrafią mówić,wieszać się na hamaku czy nawet znają sztuki walki! (Rafiki potrafiący Kung-Fu), jednak nie zostały one spersonifikowane (nadanie zwierzętom cech antropomorfizacyjnych), gdyż nie potrafią chodzić na dwóch łapach czy chociażby pocałować. 

W filmie widać baaardzo wiele nawiązań, chociażby wielu ludzi podejrzewa, że film nie powstał od tak nowo wymyślonej historii tylko jest trochę wzorowany (część fabuły czy podobieństwo postaci) na japońskim serialu: "Kimba Biały Lew" wyprodukowane w latach 60. Niektórzy są przekonani, że większośc postaci Króla Lwa ma swoje odpowiedniki w japońskiej kreskówce. Czy to rzeczywiście prawda? Tego na pewno się już nie dowiemy. Wiadomo jednak, że Simba na początku miał być biały.

W naszym disneyowskim klasyku odnajdziemy także nawiązania literackie! TAK! Kto by sądził, że scenariusz filmu śmiało nawiązuje do dramatu Williama Szekspira pt. "Hamlet", a dokładniej jak powiedział jeden z krytyków: "połączenie opowieści o jelonku Bambi i Hamlecie.
Niemożliwe co? A jednak! Warto sobie to dokładnie przeanalizować. Stryj, który zabija króla i jednocześnie chce się pozbyć swojego bratanka by ten nie zawładnął tronem (Skaza kontra Klaudiusz, Mufasa - król lwów kontra król Hamlet - król Danii; Hamlet - następca tronu kontra Simba - prawowity władca lwiej ziemi). To nie jest przypadek. Nawiązanie widać wyraźnie! Jedynie zakończenia całkowicie się od siebie różnią, gdyż mimo nadejścia sprawiedliwości wszyscy bohaterowie sztuki Szekspira giną, a w Królu Lwie akcja doczekuje się szczęśliwego końca.

A co jakby znaleźć powiązania filmu o lwach, można by powiedzieć o zwierzętach walczących o przeżycie i chroniące swoje potomstwo do... polityki?
Nie mylę się!
Lwia Ziemia to miejsce typowo monarchistyczne, władcy pochodzą z jednej dynastii, zachowane są tradycyjne formy dziedziczenia (najstarszy syn przejmuje koronę), całe "państwo" wraz ze swoimi zwierzętami żyje w zgodzie i całkowitej harmonii. Jak w takim razie ukazany jest Skaza? Lew, który chce obalić rządzącego, wprowadzić własną dyktaturę, równy podział żywności dla lwów i hien, które pomogły mu objąć rządy. Rewolucja, a Skaza komunistą? ABSURD?! Rewolucja jednak dochodzi do skutku, Skaza zostaje tyranem i nie daje żywności ani lwom ani hienom (mimo że im to wcześniej obiecał). Po jakimś czasie wraca Simba,który wykonuje "zamach stanu" i powraca do monarchii. Śmieszne to prawda? Czy rzeczywiście reżyserzy chcieli, abyśmy spoglądali na film także z takich politycznych perspektyw i próbowali wrócić się trochę do historii? 
Mało tego! Wyczytałam, że właśnie twórcy chcieli by scena przemarszu hien w czasie piosenki "Przyjdzie czas" była inspirowana właśnie armiami komunistycznymi!!
Jak się temu dokładnie przyglądniemy to Król Lew pokazuje antyutopię. W filmie pokazano, że niemożliwością jest istnienie dwóch skrajnie różniących się od siebie nacji jak lwy i hieny oraz współtworzenie przez te gatunki państwa, w którym każdemu żyłoby się dostatnie. Tak samo film przedstawia nam rządy jednostki, który wcale nie jest dobrym systemem ze względu na ogromną odpowiedzialność i zależność od jednej osoby. Kiedy tą jednostkę byłaby osoba godna, która potrafiłaby sobie  poradzić, jak również zadbać o wszystkie potrzeby swoich "obywateli" (pożywienie dla zwierząt) - wtedy sytuacja z pewnością wyglądałaby inaczej. Kto oglądał, ten wie jak Skaza rozporządzał swoim lwim królestwem.
Nigdy nie sądziłam, że dojdę do takich aspektów filmu. Teraz jednak coś bardziej optymistycznego!



Tak zwane dobre duszyczki, które uratowały i wychowały głównego bohatera. Najbardziej optymistyczne w całej fabule, dające mnóstwo rozrywki i dobrego humoru. Znająca się na wszystkim surykatka Timon oraz przeuroczy guziec Pumba są tak naprawdę nieodłącznym elementem całej produkcji i z pewnością ulubieńcami wszystkich widzów. Na ich przykładzie powstał serial animowany pt.: :Timon i Pumba", który pełni funkcję spin offu filmu. Co nas tak co nich przyciągnęło?


                                                

                      HAKUNA MATATA, JAK CUDOWNIE TO BRZMI!

Co naprawdę znaczą te dwa słowa mające dodać każdemu, nawet największemu smutasowi otuchy?
Początkowo miała mieć zupełnie inne słowa i traktować o korzyściach płynących z jedzenia robaków. Na szczęście, wykonawcom nie za bardzo wychodziło wstrzelenie się w melodię i ostatecznie zastąpiono ją najbardziej zapadającym w pamięć utworem z filmu i znakiem rozpoznawczym produkcji. A wszystko dzięki podróży do Afryki, jaką zespół produkcyjny odbył w trakcie przygotowań do filmu - to tradycyjne pieśni mieszkańców Czarnego Lądu zainspirowały jego powstanie!

W języku suahili "hakuna matata" - to po prostu: "nie martw się"; " bez obaw", a bardziej współcześnie: "wyluzuj". W końcu nie ma rzeczy niemożliwych i wszystko da się rozwiązać no nie?

Najbardziej rozbrajającą rzeczą jaką udało mi się wyszukać na temat genezy powstawania filmu i postaci jest Pumba, który jest pierwszą postacią w historii animacji Disneya, która ma wzdęcia. Ponadto, zabawny przyjaciel głównego bohatera w pewnym momencie głaszcze się po brzuchu. Nie zgadniecie od czego się to wzięło! Inspiracją takiego zachowania była ciąża żony jednego z rysowników, który zauważył jak przyszła matka wykonuje dokładnie taki sam gest :) Dzięki takim zachowaniom zwierzę nabrało bardziej ludzkich cech.


Film znany na całym świecie do dziś zajmuje 35 miejsce w rankingu najlepiej zarabiających filmów w historii kinematografii z 783 milionami na koncie!! Dodatkowo, całkiem niedawno do kin weszła odrestaruowana wersja, dodatkowo wzbogacona o trójwymiarową głębię.  Co wiecej! Na rynku video i DVD sprzedano ponad 55 milionów kopii tych produkcji! To jest niewyobrażalna ilość!

Najbardziej intrygujące jest to, że pracownicy Walta Disneya wprowadzili na teren studia prawdziwe lwy, by animatorzy mogli przyjrzeć się im z bliska i dzięki temu oddać lepsze niuanse zachowań i ich poruszania się. 
Pamiętacie pewnie jedną z najsmutniejszych scen filmu, w której Simba ucieka przed stadem spanikowanych antylop. 

            


Ta scena była bardzo skomplikowana realizacyjnie i kilkuminutowy fragment filmu tworzono około 3 lat! Trzeba było napisać specjalny program, który umożliwiłby setkom komputerowo wygenerowanych zwierząt biec bez 
kolidowania ze sobą.

Każdy z nas także wie, że istnieją trzy części Króla Lwa, mianowicie: 
KRÓL LEW
KRÓL LEW II: Czas Simby
KRÓL LEW III: Hakuna Matata jako kontynuacja nakręcona dopiero 10 lat później


Cóż więcej jeszcze napisać? Wszystkie części (szczególnie dwie pierwsze, gdyż trzecia opisuje te same wydarzenia z punktu widzenia Timona i Pumby) są unikatowe, wzruszające i pobudzające wyobraźnię każdego widza. Żadnej produkcji nie udało się dorównać do poziomu przygód lwiego stada. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że dzięki takim filmom każdy może odkryć trochę dziecka w sobie i zobaczyć, że film w gruncie rzeczy nie jest taki prosty i nie posiada baśniowego morału. Trzeba nauczyć się go rozumieć!

"Romantyzm kina nie polega tylko na historiach i ludziach, jakich oglądamy na ekranie, ale na młodzieńczym marzeniu o spotkaniu kogoś , kto to, co obejrzeliśmy, odczuwa tak samo jak my."

Pauline Keal

Z pewnością takie produkcje nigdy się nie znudzą, będą zawsze aktualne i wprowadzą najmłodszych w magiczny świat dzieciństwa!

A na sam koniec pokażę wam dopiero co tworzącą się scenę z '93 roku




HAKUNA MATATA a wszystko będzie dobrze!

------------------------------------------------------------------------------------------
ŹRÓDŁA:
http://film.onet.pl/recenzje/krol-lew-simba-powraca/230h5
http://www.wykop.pl/ramka/840447/co-tak-naprawde-znaczy-hakuna-matata/
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kr%C3%B3l_Lew

http://www.stadolwiejziemi.pun.pl/krol-lew-3/
https://www.youtube.com/?hl=pl&gl=PL








środa, 9 kwietnia 2014

Lego film?



Uwaga! Szukam fanów pewnej zabawy! Jakiej, już chyba wszyscy się domyślają!

LEGO - w 1943 roku pewien twórca: Ole Kirk Christiansen dla swojego warsztatu i  drewnianych zabawek tam produkowanych wymyśla właśnie tą magiczną nazwę "Lego" Cóż ona oznacza? Po łacinie "lego" jest odpowiednikiem słów: „uczę się”, „łączę razem” lub „wiążę”. 
Christiansena podobno często powtarzał zdanie: „Tylko najlepszy jest wystarczająco dobry” - dzisiejszy 70% udział koncernu Lego w światowym rynku klocków pokazuje efekty konsekwencji i wierności tym zasadom. Pewnego, wydawało się zwyczajnego dnia w  1960 roku w fabryce Lego wybucha pożar – cała część budynku odpowiadająca za produkcję drewnianych zabawek ulega zniszczeniu. Ten przypadek zmusił firmę do głębokiej analizy sytuacji na rynku. Prognozy rosnącej popularności plastikowych klocków, jak również bilans strat wywołanych pożarem doprowadził do podjęcia strategicznej decyzji zaprzestania produkcji produktów z drewna. Od tej chwili skupiono się na produkcji plastikowych klocków i stałemu poszerzaniu gamy produktów Lego.

                                         Miejsce marzenie!

Ta krótka wzmianka ma wprowadzić nas do pewnego niecodziennego, bardzo oryginalnego i naprawdę świetnego filmu animowanego, który po raz pierwszy ma miejsce:



„LEGO – PRZYGODA” – ta najnowszy, pełnometrażowy film 3D o przygodach postaci ze świata klocków Lego! Jest małe prawdopodobieństwo, aby tak zrobiony film nie przyciągnął rzeszy ludzi, w tym młodych fanów, których dzieciństwo opiera się na układaniu budowli z klocków!
Sama szczerze przyznaję się do tego, że obejrzałam film w kinie (pośród tłumupodekscytowanych dzieciaczków zajadających się popcornem, którzy przyszli ze swoimi rodzicami). A więc dzieci i ja! Poczułam się trochę dziwnie i chciało mi się śmiać z samej siebie, że być może cofam się w rozwoju. Ale nie! Film zrobił na mnie ogromne wrażenie! A dzieciak siedziały jak wryte, nie do końca łapiąc humor. Dlaczego?
Cała historia toczy się wokół jednego bohatera: Emmet, bardzo przeciętna, niczym nie wyróżniająca się ani nie słynąca z wielkiej błyskotliwości figurka, zajmująca się budownictwem przez przypadek dołącza do grupy wielkich bohaterów, która ma za zadanie ocalić świat klocków! Może na pierwszy rzut brzmieć tak bardzo zwyczajnie, ktoś rzekłby, że nawet tandetnie, ale nic podobnego!





Okazuje się, że „Lego – przygoda” to nostalgiczna, inteligentna, przezabawnafabuła, przypominająca parodię ze świetnie dopasowanym humorem i akcją na miarę kryminalki, w której po raz kolejny dobro walczy ze złem.

MUZYKA
Oto piosenka promująca cały film:

Ta piosenka wprowadza bardzo pozytywny nastrój i zostawia po sobie miły ślad. Dawno nie słyszałam tak pozytywnych słów a przy okazji nie wyobrażałam sobie świata, w którym wszystko jest niesamowite (nawet psy z pchłami czy alergia), każda rzecz jaką spotykamy na drodze jest warta uśmiechu i pochwały a najważniejszą wartością staje się praca zespołowa i trzymanie się razem czy porównanie: „We're the same, I'm like you, you're like me, we're all working in harmony” takich tekstów nie używają nawet największe gwiazdy muzyki (ich teksty są banalniejsze). Piosenka bardzo wciąga, każdy z przyjemnością chce ją nucić, czy jest to małe dziecko, które nie potrafi jeszcze dobrze mówić (czytaj: chrześniak), czy ja (czytaj: „poważna” kobieta), więc jak sądzę coś w tym musi być!
A kto jest odpowiedzialny za tą świetnie komponującą się piosenkę, która tak dobrze wpasowała się w soundtrack Lego?
Tegan And Sara – kanadyjski zespół indie rock założony przez siostry bliźniaczki: Tegan Rain oraz Sarę Kierstin Quin wraz z The Lonely Island – grupa amerykańskich komików, która odpowiada za kompozycje parodii muzycznych.
Czy piosenka także miała być wykonana w sarkastycznym stylu, odpowiadać parodii filmu a także wyolbrzymić masowość? - pozytywny wydźwięk, lekka, przyjemna muzyka, miłe słowa, od razu wpadająca w ucho itp. Niewykluczone!

NAWIĄZANIA:
Tutaj właśnie dzieci były najbardziej zaskoczone, gdyż nie rozumiały wszystkich nawiązań! (nie tylko bohaterów, ale także kulturowych, filmowych akcji czy po prostu dialogów), które zostały w świetny sposób sparodiowane.
Główni bohaterowe tacy jak Emment, niezależna buntownicza Żyleta (która także parodiuje taki feministyczny kobiecy styl), Prezes Biznes (zły dyrektor zajmujący się tworzeniem programów telewizyjnych, muzyki czy nawet maszyn do głosowania, który chce zagarnąć cały świat Lego), czy Witruwiusz (stary czarodziej mówiący o pewnej przepowiedni i niejakim wybrańcu, którym ma zostać główny bohater Emment!)
Inne postacie to: Kosmonauta w niebieskim skafandrze, któremu zawsze pękał hełm, groźne rekiny i krokodyle, śmiesznie poruszające się koniki, bajkowe „słodkie” postacie, szalony kapitan statku pirackiego, Green Lantner, wojownicze żółwie Ninja, Gandalf z Władcy Pierścieni, Superman, Lego gwiezdne wojny z Lordem Varderem na czele, Batman zamieszany w nielegalne interesy, prezydent Lincoln czy nawet Michał Anioł, a to tylko nieliczne postacie!

HUMOR
Na pewno nie jest wymuszony! Sama przyznaję, że śmiałam się do łez. W akcji nie brakuje autoironii oraz powalających slangów czy sucharów, które naprawdę mają swój urok i uzasadnienie. Sam dialog między bohaterami czy kolokwializmy, które występują w filmie są na naprawdę dobrym poziomie. Taki humor dobrze się sprawdza i to właśnie w przypadku dorosłych! Dzieci nie wszystkie momenty nawiązania do filmów czy bohaterów innych ekranizacji rozumieją. Warto zauważyć relację między batmanem a jego dziewczyną, gdyż jest to wyolbrzymienie klasycznego schematu związku w dzisiejszych czasach, a sam bohater Emment na samym początku filmu nie wychodzi na zbyt inteligentnego i błyskotliwego budowlańca, lecz uchodzi za osobę nielubianą i odtrącaną w społeczeństwie.
O tym jednak nie można opowiadać, to po prostu trzeba zobaczyć!


MORAŁ? Film z morałem? O tak! Z bardzo dużym morałem, który zawstydziłby nie jednego dorosłego, gdyż pokazuje jak dużą wartość potrafią mieć zwykłe klocki i jak piękna jest beztroska, dziecięca wyobraźnia. Kontrastuje to z tym jak do takich spraw podchodzą ludzie dorośli. Czy nie jest czasem tak, że zaburzają dziecięcy tok myślenia, fantazję i przez to w następstwie psują dziecięce pomysły, strategię czy najzwyczajniej w świecie marzenia i wyobraźnię?

Film został doceniony w samych Stanach Zjednoczonych, gdyż.. uwaga: zajął
najwyższą pozycję amerykańskiego box office'u! Jakie filmy uplasowały się na dalszych miejscach?


"LEGO: Przygoda" 48,8 miliona dolarów
2. "About Last Night" 27 milionów dolarów
3. "RoboCop" 21,5 miliona dolarów
4. "Obrońcy skarbów" 15 milionów dolarów
5. "Miłość bez końca" 13,4 miliona dolarów
6. "Ride Along" 8,8 miliona dolarów
7. "Zimowa opowieść" 7,8 miliona dolarów
8. "Kraina lodu" 5,9 miliona dolarów
9. "Ocalony" 4,1 miliona dolarów
10. "Ten niezręczny moment" 3,3 miliona dolarów


Zwykłe klocki,a tyle szumu? Bardzo ważna jest wyobraźnia i pomysł na film, a do tego opracowanie go do najdrobniejszego szczególiku! (w filmie możemy zobaczyć   padający deszcz czy wodę spod prysznica zbudowaną z małych klocuszków, które robią bardzo duże wrażenie,a przy tym nie powiem, potrafią rozbawić; nie wspominającym o uroczym poruszaniu się zwierzątek).

Naprawdę warto przyjrzeć się takim produkcjom, gdyż są one robione bardzo rozważnie i to nie tylko z myślą o najmłodszych, ale w gruncie rzeczy właśnie o starszych widzach!! 
Wyobraźnia i dobra zabawa górą!

SZUKAŁAM I SZUKAŁAM I CHYBA COŚ ZNALAZŁAM!

 http://legoprzygodahd.blo.pl/

Co prawda trzeba się zarejestrować, ale mam nadzieję, że bez przeszkód, za darmo no i że ktoś z Was skusi się na obejrzenie filmu i ocenienia go pod względem fabuły, dialogów, humoru czy po prostu za całokształt. Jest tego wart? 
OCENIAJCIE I PISZCIE!

ŹRÓDEŁKA:





Pozdrawiam!